Partner wyprawy

Partner wyprawy
Partner wyprawy.

Wstęp

Witam na stronie.

Blog poświęcony jest organizacji i mam nadzieję realizacji przejścia z Bieszczadów do Karkonoszy.

Biegiem, marszem i pełzaniem czyli tylko na własnych nogach około 750 km w 14 dni.

Pamięci Maji.


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Podsumowanie

Była to dla mnie niezwykła przygoda. 14 dni samotnego marszu w większości z dala od zgiełku miast. Nie wszystko da się zaplanować ale dziś wiem, że mogłem bardziej się postarać.

PROWIANT. Z regularnym odżywianiem, które chciałem sobie zapewnić było różnie.

WODA. Na niektórych odcinkach trasy trzeba było mieć duży zapas wody.W Bieszczadach i Beskidzie Niskim ciężko o strumyki przy szlaku. Niekiedy miałem wrażenie, że wszystkie zmysły skupione są na poszukiwaniu strumyka. Zwykle ruszałem z zapasem 2,5-3 litry płynu (woda z tabletkami Plusz lub podobnymi). Zapasem wody tak gospodarowałem żeby ostatnie pół litra było stałą rezerwą.

JEDZENIE.Jedzenie na trasie to zazwyczaj bułki, pasztet, jabłka, kiełbasa i snickersy. Docierając do jakiejś większej miejscowości (jeśli byłem tam o ludzkiej porze)szukałem restauracji lub baru by zjeść ciepły posiłek. Najwięcej siły dawała mi pizza

DESZCZ. Pierwsze 5 dni to buty mokre non stop. Występowały trzy stopnie mokrości:

Wilgotno - skarpetka mokra ale ciepła

Mokro - skarpetka mokra i cały czas zimna

Chlupanie - Skarpetka pływa w bucie i słychać chlupotanie. Miałem wodoodporne ochraniacze rowerowe ale w zmoczonej trawie wytrzymały jakieś 15 minut. Lepsze to niż nic. Czasem udało się przejść całą łąkę i nie chlupotało. Jak tak stopy cały czas mokre to człowiek dużo rozmyśla nad jakimś rozwiązaniem. Dzisiaj wziąłbym gumowce piankowe, które ważą tyle co adidasy. Drugi pomysł to gumowce bez podeszwy, które okrywałyby zwykłego buta. Na pewno wypróbuję to przed następną wyprawą związaną z Beskidem.

MAPY Korzystałem tylko z map w telefonie (aplikacja KaMapPro. Wersja demo ale mimo wyskakujących komunikatów da się używać.Tradycyjne mapy ważyły 1,5 kg!!!

PLECAK. W GoSporcie kupiłem plecak o pojemności 15 L. Spisał się idealnie. żadnych otarć. Miało być w nim 7 kg ale zapomniałem o niezbędnym zapasie wody oraz o tym, że przemoczone zapasowe buty i ubranie ważą "ciut" więcej. Choć w sumie w ciepły dzień kiedy kończyła się woda ważył zaplanowane 7 kg.

W PLECAKU .Były różne konfiguracje ale w końcu zabrałem: Apteczkę (Bandaż elastyczny, bandaż dziany, tabletki przeciwbólowe, maść przeciwbólowa,koc ratunkowy,sudokrem, plastry z opatrunkiem, gaza, plaster na odciski, igła)

kurtka przeciwdeszczowa

ponczo przeciwdeszczowe foliowe

Camelbag 2 litry

skarpety -4 pary

majtki (sprawdziły się sportowe syntetyczne bokserki)

śpiwór- 600 gram

bluza polarowa

koszulka kompresyjna (ale została już w pierwszym schronisku i zostałem o jednej na sobie)

zapasowe wkładki do butów

rowerowe ochraniacze na buty

Zapasowe buty

nóż do tapet

wodoszczelna saszetka na dokumenty

ładowarka do telefonu

Powerbank - (słabo się sprawdził - po paru dniach przestał działać)

KIJE. Nie chciałem zabierać kijków do Nordic Walking bo miały przeszkadzać podczas biegania. Żona mnie namówiła żeby zabrać. Jak ja jej za to dziękuję. Pokonywanie niektórych kałuż trwałoby parę razy dłużej. Na stromych zejściach pomagały oszczędzać obolałe więzadła, przyśpieszały marsz, odstraszały żmije, sprawdzały błotnisty grunt. A w sumie nawet przy biegu mało przeszkadzały

W SCHRONISKACH . Po przybyciu do schroniska najchętniej poszedłbym od razu spać. Ale najpierw: Kąpiel. fajnie było gdy mieli ciepłą wodę. Najpierw prałem koszulkę by po prysznicu móc się nią wytrzeć (bardzo chłonny materiał w zasadzie wyciśnięta koszulka wycierała do sucha).Nie w każdym schronisku oferują posiłki ale jeśli tak to po prysznicu szedłem coś zjeść. Później pranie bielizny. Najdłużej zajmowało pranie skarpet nawet kilkadziesiąt minut 3 pary. Ale źle wyprana to następnym dniu dziurawa.Jeszcze ładowanie telefonu (nie wszędzie był prąd i to był problem).Trzeba było czasem dobrze gospodarować pozostałą energią Xperii.

TELEFON. Nie zawiódł!Xperia L. W czasie deszczu problem stanowiła dotykowa obsługa i czasem sam wyłączał aplikacje ale dał radę!!!

Zabrakło jednego dnia i lepszej logistyki na Beskid a udałoby się przejść całość. Trochę szkoda.

Może spróbuję jeszcze raz tylko już nie w pojedynkę.